1MORE to azjatycka firma zajmująca się produkcją słuchawek, w ostatnim czasie głównie tych prawdziwie bezprzewodowych. Marka z biegiem czasu staje się coraz bardziej popularna, a to z racji dobrych recenzji produkowanych przez nią słuchawek. Osobiście testowałem już kiedyś produkty 1MORE – między innymi (wówczas flagowe) True Wireless ANC oraz tańsze ColorBuds. Oba modele były naprawdę dobrymi propozycjami.
EVO to najnowszy, sztandarowy model pchełek bezprzewodowych tej marki. Za audio mają tu odpowiadać po dwa przetworniki, funkcja personalizacji dźwięku SoundID i kodek LDAC. Nie zabrakło też ANC, trybu transparentnego oraz do 28 godzin działania. Słuchawki wyceniono na 800 złotych. Wywarły one na mnie naprawdę pozytywne wrażenie wieloma aspektami. Czym konkretnie? O tym w poniższym materiale.
Zawartość zestawu
Już od początku czujemy, że mamy do czynienia z produktem premium. Pudełko jest dość duże, wykonane z utwardzanego kartonu, a otwiera i zamyka się na magnes. Na samo opakowanie naniesiono masę informacji o słuchawkach – zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz, gdzie znalazły się nawet szkice wyglądu słuchawek.
W środku, wszystkie elementy zostały starannie poukładane. Zestaw jest standardowy. Poza samymi słuchawkami jest tutaj także pięć par gumek (rozmiary od XS do XL), kabel USB – USB typ C oraz instrukcja obsługi.
Wygląd, jakość wykonania
Etui ładujące sprawia niesamowicie pozytywne wrażenie, zostało bowiem wykonane z matowego aluminium. W zależności od wersji kolorystycznej jest ono białe lub czarne. Na górze klapki wygrawerowano złote logo 1MORE. Na froncie ulokowano niewielką diodę, natomiast tył to złącze USB typu C. Spód wykończono gumą.
Wewnątrz postawiono na wykończenie matowym tworzywem sztucznym. Jest tutaj też przycisk do parowania, pomiędzy gniazdami na słuchawki. Klapka zamyka się magnetycznie. Zawias nie trzeszczy i nie chybocze się na boki. To wszystko sprawia, że całokształt jest bardzo solidny i zdecydowanie nie ma tutaj poczucia taniości.
Słuchawki także nie odstają poziomem wykonania. Dominuje tutaj matowe tworzywo sztuczne, które jest dobrej jakości. Kształtem słuchawki są obłe, ale dość małe – osoby z mniejszymi uszami nie powinny narzekać. Od wewnętrznej strony znalazły się piny do ładowania oraz czujniki zbliżeniowe.
Front to błyszczący, ceramiczny panel otoczony złotą metalową ramką. Nadrukowano na nim logo marki. Poza względami estetycznymi, ceramika ma w tym wypadku też zmniejszać zakłócenia – tak przynajmniej twierdzi producent. Błyszczące, ceramiczne fronty nieco się palcują, nie jest to jednak nic bardzo uciążliwego. Oczywiście, są one jednocześnie panelami dotykowymi, o których działaniu nieco dalej.
Wygoda użytkowania
W skrócie: 1MORE EVO to po prostu bardzo wygodne słuchawki. I owszem, w moim przypadku nieco odstają z uszu, jednak na pewno nie w takim stopniu, jak miało to miejsce w Soundcore Liberty 3 Pro. Są one od nich bowiem zauważalnie mniejsze. Nawet przeszło trzy godziny słuchania muzyki w tych słuchawkach nie zrobiło na moich uszach większego wrażenia.
EVO nie męczą uszu, nie uciskają małżowin i względnie dobrze izolują od otoczenia już pasywnie – a do tego dochodzi przecież jeszcze ANC. Warto więc poświęcić chwilę na dobór właściwego dla nas rozmiaru gumek, zwłaszcza, że jest ich w zestawie sporo.
Łączność
Na pokładzie znalazło się wszystko, co powinno znaleźć się we flagowych słuchawkach true wireless. Za łączność odpowiada Bluetooth w wersji 5.2, dostępne kodeki audio to zarówno SBC i AAC, jak również kodek wysokiej rozdzielczości LDAC. Nie zabrakło też funkcji multipoint, czyli symultanicznego połączenia dwóch urządzeń, jednakże standardowo, nie działa ona przy korzystaniu z kodeku LDAC.
Co do łączenia i jego stabilności nie odnotowałem absolutnie żadnych problemów. Słuchawki bezbłędnie i szybko łączą się z urządzeniami, połączenie jest stabilne i nie doświadczałem żadnego szarpania, czy znaczących opóźnień. Zasięg umożliwiał mi swobodne poruszanie po mieszkaniu. Naturalnie jest możliwość korzystania z obu słuchawek niezależnie od siebie.
Specyfikacja techniczna
Przetworniki | dynamiczny 10mm (bas), armaturowy (środek+góra) |
Pasmo przenoszenia | 20Hz-20kHz (AAC, SBC), 20Hz-40kHz (LDAC) |
Bluetooth | 5.2 z kodekami SBC, AAC, LDAC; multipoint |
Bateria | Do 8h słuchawki, do 28h z etui – bez ANC Do 5,5h słuchawki, do 20h z etui – ANC włączone |
Waga | 5,7g (słuchawka); 58,3g (zestaw) |
Wodoodporność | IPX4 |
Cena 1MORE EVO w momencie publikacji recenzji: 800 złotych.
Aplikacja 1MORE Music
Od mojego ostatniego testu słuchawek tej marki minęło już sporo czasu. Aplikacja jednak nie uległa drastycznym zmianom. Jest prosta w obsłudze, ale w moim odczuciu nieco uboga graficznie. Jest bowiem wiele aplikacji, wyglądających po prostu lepiej. Mimo to, funkcjonalnie nie jest źle, choć zdarzają się błędy.
Do dyspozycji mamy to co najważniejsze – podgląd poziomu naładowania baterii, a niżej przełączniki od trybów redukcji hałasów i transparentności. Smart Playback kryje pod sobą ustawienia czujników włożenia do ucha, a Custom Settings pozwala na zmianę ustawień sterowania dotykiem.
Po ostatniej aktualizacji producent naprawił największy brak swojej aplikacji. Dodano sekcję Sound Options, w której poza samym SoundID znalazły się też presety EQ i możliwość ustawienia przy pomocy suwaków. O funkcji SoundID powiemy za chwilę. Naturalnie jest też sekcja z aktualizacją oprogramowania (podczas testów otrzymałem dwie).
Shooting Sounds to dźwięki relaksacyjne, takie jak np. deszcz, burza i tym podobne. Coś podobnego w swojej aplikacji implementuje chociażby Jabra. Klikając w prawy górny róg, przenosimy się do jeszcze jednej sekcji. A warto tu zajrzeć, gdyż to właśnie tutaj pod osłoną przycisku funkcji eksperymentalnych ukryto połączenie wielopunktowe – dlaczego? Tego nie wiem, bo przełącznik od tego mógłby spokojnie znajdować się na wierzchu.
SoundID by Sonarworks
SoundID to narzędzie służące do personalizacji dźwięku na podstawie testu naszych preferencji. Zostało wykonane przez firmę Sonarworks, która profesjonalnie zajmuje się narzędziami do kalibracji sprzętu audio. Co ciekawe, możemy je normalnie pobrać na nasz smartfon w formie aplikacji, która wygląda i działa identycznie do funkcji zaimplementowanej w apce 1MORE
Na początku wybieramy jeden z kilku sampli, który będzie nam odtwarzany przez cały test. Następnie 8 razy odtwarzane są nam dwie różne konfiguracje brzmienia – wybieramy pomiędzy brzmieniem A lub B. Na koniec generowany jest nasz profil SoundID. Oczywiście, funkcję tą możemy włączyć i wyłączyć bez przeszkód oraz ponowić test.
Najważniejsze jest jednak to, że efekty są naprawdę świetne. Odnoszę wrażenie, że nawet długie zabawy equalizerem nie przyniosłyby takich efektów jak to. Brzmienie staje się zdecydowanie pełniejsze w całym zakresie. Doszło do tego, że nawet nie miałem ochoty wyłączać SoundID do końca testów.
Sterowanie dotykowe
Ten aspekt to w moim odczuciu pięta achillesowa tego modelu. Do dyspozycji mamy tylko podwójne i potrójne tąpnięcia. Ich konfigurację możemy zmieniać w aplikacji, jednak tylko parami, tj. nie można ustawić np. dwóch tapnięć osobno do czego innego dla prawej i dla lewej słuchawki. Jest też dłuższe przytrzymanie, ale zostało ono na stałe zarezerwowane dla kontroli hałasu. Bardzo szkoda, że nie ma także pojedynczych dotknięć, co zwiększyło by zakres funkcjonalności paneli dotykowych.
Nie mniej jednak, panele dotykowe są responsywne, poprawnie reagują na komendy. Nie zabrakło też czujników zbliżeniowych wstrzymujących odtwarzanie po wyjęciu słuchawki i wznawiających po włożeniu – tą funkcjonalność możemy zmienić w apce.
Bateria
Każda ze słuchawek została wyposażona w ogniwo o pojemności 48 mAh, z kolei futerał ładujący ma akumulator 450 mAh. Taki zestaw wedle danych producenta zapewnia do 8 godzin działania słuchawek z wyłączonym ANC, a etui ma wydłużać ten czas do 28 godzin. Gdy korzystamy z redukcji szumów, wyniki te mają spaść do kolejno 5,5 godziny i 20 godzin z etui.
W testach korzystałem z 1MORE EVO często z włączonym ANC, czasem bez. W takim mieszanym cyklu słuchawki były w stanie działać około 6 godzin samodzielnie. Etui pozwalało mi na uzyskanie łącznie około 23 godzin, co jest całkiem przyzwoitym wynikiem. W kwestii ładowania dla formalności dodam, że EVO wspierają ładowanie indukcyjne. Pełne naładowanie słuchawek i etui zajmuje około dwóch godzin. 15 minut ładowania ma zapewniać do 4 godzin słuchania.
ANC, tryb transparentny
Pomówmy teraz o jednej z najważniejszych (w moim odczuciu) funkcji współczesnych słuchawek true wireless, czyli o ANC. Producent swoją technologię redukcji szumów nazwał QuietMax. W teorii, ma ona redukować do 42 decybeli dźwięków z otoczenia. ANC działa tutaj w czterech trybach – łagodnym, mocnym, WNR (redukcja szumu wiatru) oraz adaptacyjnym.
Ważne jest to, że 1MORE EVO mają naprawdę bardzo dobrą aktywną redukcję szumów. Sprawdza się ona w wielu warunkach, ale po kolei. Dźwięki jednostajne – autobusu, pociągu, szumiącej klimatyzacji i inne temu podobne wycinane są bezbłędnie, o około 80%. Ruchliwa ulica obok także nie stanowi dla EVO dużego problemu, choć tu już wycięcie jest nieco mniejsze. Stukot klawiatury i głośne rozmowy obok także w dość sporej mierze są wytłumianie, ale tu już bardziej określiłbym to na 50-60%.
Tryb dodatkowej redukcji szumu wiatru (WNR) nie działa bardzo skutecznie. O ile z mniejszymi podmuchami wiatru radzi sobie świetnie, tak przy silniejszych porywach zachowuje się dokładnie tak, jak ANC w każdych innych słuchawkach.
Transparentność, czyli nasłuchiwanie otoczenia działa dobrze, ale do najlepszych w stawce nieco brakuje. Dźwięk jest naturalny, ale w moim odczuciu mógłby być głośniejszy. Zdarzają się też niezbyt pożądane szumy. Głosy mogłyby być słyszalne jeszcze wyraźniej – dodatkowy tryb Voice Enhancement niewiele więcej wnosi w tej materii.
Jakość dźwięku, brzmienie
Teraz przechodzimy do crème de la crème. Za to, jak 1MORE EVO grają odpowiada układ dwóch przetworników – dynamicznego o średnicy 10 milimetrów, który ma zajmować się niskimi tonami i środkiem oraz armaturowy, reprodukujący wysokie tony. Do kompletu na pokładzie znalazł się kodek LDAC, a zatem zapewniający najwyższą rozdzielczość dźwięku po Bluetooth.
Przy standardowym ustawieniu, prosto z pudełka dźwięk jest mocno zbalansowany, nie skręca w żadną ze stron. Bas jest świetnie kontrolowany, czysty i potrafi uderzyć, wtedy gdy tego trzeba. Środek ma bardzo dobrą rozdzielczość i szczegółowość, jest neutralny w barwie. Wokale są naturalne, nie przejaskrawione. Wysokie tony to oaza spokoju, są jednak wystarczające bliskie, przyjemne w odbiorze i klarowne, nic nie syczy i nie kłuje w górze. Scena ma spore wymiary, ustrzeżono się tutaj poczucia ciasnoty. Została ona dobrze i proporcjonalnie rozciągnięta, nie brakuje jej trójwymiarowości i napowietrzenia.
Dużo w brzmieniu zmienia wspominane wcześniej SoundID. W moim przypadku zdecydowanie wzmocniło ono niskie tony, są jeszcze bardziej mięsiste, szybciej i mocniej atakują i słyszalnie lepiej schodzą w dół. W niektórych utworach wręcz mamy wrażenie trzęsienia się nam głowy przy takich zejściach. Mimo to bas nie stracił swojej pierwotnej kontroli, jest ona równie dobra. Środek stał się nieco cieplejszy, a góra delikatnie łagodniejsza. W moim odczuciu SoundID robi naprawdę kawał roboty i w stu procentach wykorzystuje potencjał brzmieniowy słuchawek.
Jakość rozmów
Nie mogło obyć się bez przeprowadzenia kilkunastu rozmów przy pomocy tych słuchawek. Gdy korzystałem z 1MORE EVO zarówno ja, jak i moi rozmówcy nie mieliśmy problemów z wzajemnym słyszeniem się. Nawet w hałaśliwych otoczeniach słuchawki wzorowo izolowały i dostarczały rozmówcy mój głos. Nieco gorzej jedynie radziły sobie z silniejszymi podmuchami wiatru.
Podsumowanie
Czy 1MORE EVO to świetne słuchawki? Odpowiedź brzmi – zdecydowanie tak. Lista zalet jest długa, więc po krótce przytoczę to, co padło w recenzji. Po pierwsze, jakość wykonania i wygląd. Zarówno słuchawki, jak i etui ładujące są świetnie wykonane, z dobrej jakości materiałów i dobrze spasowane. Etui wykonane z aluminium i ceramiczne panele na frontach słuchawek dodatkowo wzmagają poczucie produktu premium. Pod względem ergonomii także nie mam się do czego przyczepić, nawet parogodzinne podróże z EVO w uszach nie stanowiły problemu.
Bateria także nie dawała mi powodów do narzekania, bo przy moim trybie użytkowania mogłem obyć się bez ładowania przez jakieś 4 dni. Na plus także ładowanie indukcyjne – jak na flagowy model przystało. Słuchawki już z pudełka grają naprawdę bardzo dobrze, a SoundID tylko w tym pomaga. Dużym plusem jest tutaj też kodek LDAC i połączenie wielopunktowe. Aktywna redukcja szumów stoi na bardzo dobrym poziomie, ale minusik stawiam przy trybie transparentym.
No właśnie, skoro już jesteśmy przy minusach. Szkoda, że edytowalna obsługa dotykowa jest mocno ograniczona tylko do dwóch gestów i nie możemy ich skonfigurować dowolnie, tylko parami. Aplikacja do obsługi jest dość uboga graficznie i zdarzają się w niej błędy, choć funkcjonalnie w zasadzie niczego jej nie brakuje. W ogólnym rozrachunku, 1MORE EVO to naprawdę bardzo sensowne słuchawki, będące mocną konkurencją dla moich ulubionych Soundcore Liberty 3 Pro. Choć Liberty 3 Pro w starciu z EVO grają w moim odczuciu lepiej, to mają gorsze ANC i bardziej wystają z uszu.
Comment here