RecenzjeTOP

iPhone 13 Pro po 3 miesiącach – recenzja okiem androidowca

Telefony i akcesoria - sprawdź na Ceneo.pl

Przeszło trzy miesiące temu podjąłem decyzję o kupnie iPhone 13 Pro i – tym samym – przejściu na iOS po uprzednim, długoletnim korzystaniu ze smartfonów z Androidem. Powody tej decyzji były prozaiczne. Stagnacja, a wręcz nuda w świecie flagowych Androidów i zwyczajna chęć spróbowania nowego, dotąd niezbyt znanego mi systemu, jakim jest iOS.

Długo wzbraniałem się przed przejściem na smartfony Apple, przez pewien czas wręcz zarzekałem się, że tego nigdy nie zrobię. Można powiedzieć, że w tym wypadku sprawdza się powiedzenie, że “tylko krowa nie zmienia poglądów”. Problem pojawił się przy poszukiwaniach potencjalnego zastępcy dla mojego nieco wysłużonego już Huawei P30 Pro. Okazało się bowiem, że w zasadzie żaden z flagowców na Androidzie nie spełnia moich kryteriów wyboru.

Teoretycznie mogłem kupić topowego Samsunga Galaxy S21 Ultra. Zyskałbym dzięki temu świetny aparat oraz ekran, ale musiałbym pogodzić się z przeciętną baterią i problemami z przegrzewaniem. Kolejnym w kręgu zainteresowań był OnePlus 9 Pro. Ten z kolei niestety mimo nawiązania przez OnePlusa współpracy z Hasselblad nie oferuje tak dobrego poziomu fotograficznego, jak inne flagowce. Pixel 6 Pro? Niedostępny oficjalnie w Polsce. Oppo Find X3 Pro – tak samo.

Podobnych przykładów było sporo. W każdym wypadku musiałem godzić się na mniejsze lub większe kompromisy, a przy cenach rzędu 5 tysięcy pójście na kompromisy nie przychodzi łatwo. Kwartał z iPhone 13 Pro upłynął mi na tyle przyjemnie, że chyba naprawdę nieprędko wrócę do Androida. O ile w ogóle kiedykolwiek to zrobię. A o tym, dlaczego, dowiecie się z tej, najpewniej niezbyt krótkiej recenzji.

Zawartość pudełka

Żeby zachować równowagę, nie mogę przepuścić okazji do popastwienia się nad Apple za brak ładowarki w zestawie. Do moich rąk trafiło nienaturalnie cienkie pudełko, wewnątrz którego znajdujemy sam telefon, przewód Lightning – USB typ C (cud, że jeszcze go dodają) oraz szpilkę do wyciągania karty SIM i kilka zbędnych papierków. Ah, zapomniałbym – jest jeszcze biała naklejka Apple. Taka wiecie, w sam raz do naklejenia na tył Golfa 5.

Apple, jak wszyscy wiemy pozbyło się ładowarki tłumacząc to ekologią. I w zasadzie nie byłoby w tym nic nienormalnego, gdyby nie fakt, że przecież ładowarka kupowana osobno pakowana jest w… a jakże – kolejne, tekturowe opakowanie! Naprawdę trudno mi doszukiwać się tu pobudek ekologicznych. No bo o tych stricte ekonomicznych wspominać chyba nie muszę – przez zabranie ładowarki pudełko iPhone’a jest o połowę cieńsze, a co za tym idzie, zmieści się ich dwa razy tyle w transporcie. Dochodzi do tego też zarobek na sprzedaży ładowarek jako akcesorium dodatkowe.

Konstrukcja i wygląd

Są rzeczy, które mogę zarzucić iPhone’owi 13 Pro, ale na pewno nie mogę powiedzieć, że jest źle wykonany. Biorąc go do ręki od razu czujemy, że mamy do czynienia ze smartfonem z najwyższej półki. Dwie tafle szkła przedzielono ramką ze stali nierdzewnej. Ramka jest płaska i kanciasta, tak jak w zeszłorocznym modelu. Fanów tego rozwiązania jest tyle samo, ile przeciwników. Ja osobiście należę do tych pierwszych. Dzięki kanciastości ramki telefon w moim odczuciu pewniej chwyta się w dłoń, a jednocześnie nie mogę powiedzieć, żeby krawędzie były zbyt ostre.

W lewym górnym rogu plecków znalazła się trójstopniowa “wysepka” z aparatami, która znacząco urosła względem tej w poprzedniku. Nie jestem fanem tego rozwiązania zarówno pod względem wizualnym, jak i praktycznym. O ile wizualnie można finalnie przymknąć na nią oko (w końcu telefonu używamy raczej przodem), tak praktycznie już niekoniecznie. Wyspa ta zbiera dużo kurzu wokół krawędzi obiektywów, to raz. Po drugie, przez fakt, że tak mocno odstaje ona od telefonu, samo urządzenie buja się, gdy próbujemy używać go na np. stole.

Od samego początku, przez te dwa miesiące używam 13 Pro bez jakichkolwiek szkieł, etui i tym podobnych ochronek, takim jak wyjąłem go z pudełka. Sądzę, że to chyba najbardziej miarodajny test trwałości sprzętu. Telefon przez dwa miesiące nie złapał choćby jednej (!) widocznej rysy ani na ramce ani na którejś z tafli szkła, a nie oszczędzam go nazbyt i używam w zupełnie normalny sposób. Wspomnieć muszę natomiast, że stalowa ramka niesamowicie mocno się palcuje, zauważalnie bardziej od plecków. A, zapomniałbym. iPhone 13 Pro posiada normę odporności IP68, co oznacza, że jest odporny na wodę i pyły.

Wygoda użytkowania

Przed zakupem iPhone 13 Pro, rozważałem wersję Max. Szybko zmieniłem zdanie, po bliższym zapoznaniu się z jego starszym bratem, tj. 12 Pro Max mającym identyczne gabaryty. Model Max był w moich rękach po prostu niemal nieużywalny. Żeby była jasność – 13 Pro nie należy do malutkich smartfonów. Uważam jednak, że jest jednak zdecydowanie poręczniejszy i łatwiejszy do obsługi, nawet jedną dłonią. Nie jest smartfonem, którego wymiary mnie męczą podczas użytkowania.

Muszę wspomnieć też o masie telefonu. iPhone 13 Pro waży bowiem 204 gramy – i to czuć. Mimo, iż względem mojego poprzedniego Huawei P30 Pro jest to tylko 12 gram więcej, różnica jest odczuwalna. Być może problem tkwi w tym, że w P30 Pro masa była rozłożona na większy gabarytowo smartfon (6,47 cala vs 6,1 cala). Tak czy inaczej, iPhone 13 Pro to z pewnością nie jest piórko i wyraźnie czujemy, że spoczywa w naszej w dłoni, czy kieszeni.

Ekran

Front iPhone’a 13 Pro został wypełniony wyświetlaczem 6,1 cala. Ramki nie należą do najcieńszych, ale są symetryczne, a tafla szkła jest zupełnie płaska. Na górze jest lubiane przez wielu wcięcie, czyli notch. U schyłku roku 2021, gdy producenci stosują możliwie najmniejsze dziurki lub jak nieliczni próbują ukrywać kamerkę pod ekranem, Apple będąc niezwykle łaskawym zmniejszyło szerokość swojego notcha aż o 20%. Dziękujemy drogie Apple, tego potrzebowaliśmy (tak, to była ironia).

Zmniejszenie go widoczne jest w zasadzie tylko w bezpośrednim porównaniu z poprzednimi modelami. Sam notch zmalał na szerokość, ale urósł odrobinę na wysokość. Na pasku nadal nie mieści się choćby jedna ikona powiadomień. Odnoszę wrażenie, że Apple trzyma notcha z dwóch powodów. Z lenistwa i skąpstwa, by wycisnąć ostatnie soki z zaprojektowanej parę lat temu technologii. Nadzieja w nadchodzącym iPhonie 14 Pro. Niemniej jednak, do wcięcia można się przyzwyczaić, a przy ciemnych tłach po prostu znika.

Przechodząc do głównego wątku tego rozdziału. Ekran to panel OLED, nazwany Super Retina XDR. Wyświetlacz ma rozdzielczość 1170×2532 piksele i posiada ProMotion, czyli adaptacyjne odświeżanie 10-120 Hz. Wyższa częstotliwość odświeżania jest zauważalna, ale nie robi aż tak kolosalnego wrażenia, jak na smartfonach z Androidem. Najpewniej dlatego, że animacje na iOS już same z siebie są stosunkowo płynne.

W ogólnym rozrachunku, jest to bardzo dobry ekran. Jasność minimalna jak i maksymalna są na wystarczającym poziomie, kąty widzenia bardzo dobre. Szkoda, że zabrakło w ustawieniach jakiejkolwiek możliwości korekcji kolorów wyświetlanych przez ekran, choć generalnie nie mam większych zarzutów do samej kolorystyki. Nie polubiłem się z funkcją True Tone, która zmienia temperaturę barwową ekranu w zależności od otoczenia. Wyłączyłem ją od razu.

Audio, głośniki

Skoro mówiliśmy o ekranie, to przejdźmy płynnie do dźwięku. Jak przystało na flagowca, 13 Pro został wyposażony w głośniki stereo. Jak przystało na iPhone – są to jedne z najlepszych głośników na rynku. Apple już przyzwyczaiło, że głośniki w ich telefonach są ponadprzeciętne i w tym roku także się popisali.

Głośniki w iPhone 13 Pro to jedne z najlepszych na rynku, w zasadzie jednym z niewielu telefonów, który gra lepiej od iPhone’ów jest ROG Phone 5. Telefon gra głośno, da się wychwycić nawet sporo basu jak na głośniki telefonu, dźwięk nie charczy nawet na najwyższych poziomach głośności, a separacja stereo jest dobra.

Jest wsparcie dla dźwięku przestrzennego Dolby Atmos w wybranych materiałach, na obsługiwanych platformach – należą do nich Apple Music, Apple TV, Tidal i Amazon Music. W połączeniu z AirPods Pro, Max, 3. generacji i Beats Fit Pro jest też dynamiczne śledzenie ruchów głowy przy treściach Dolby Atmos. Nie ma natomiast wsparcia dla żadnego kodeku bezstratnego, przez co iPhone po Bluetooth nie obsługuje dźwięku Lossless.

Wydajność i kultura pracy

Ten rozdział jest w zasadzie tylko formalnością, postaram się zatem przebrnąć przez niego możliwie szybko. Sercem iPhone’a 13 Pro jest układ Apple A15 Bionic, wykonany w 5nm procesie technologicznym. Procesor posiada 6 rdzeni, z czego dwa rdzenie są wysokowydajne, a cztery energooszczędne. Układ A15 Bionic został wyposażony także w pięciordzeniowe GPU i 16-rdzeniowy układ Neural Engine, odpowiadający za uczenie maszynowe.

W codziennym użytkowaniu 13 Pro jest szybki i płynny, nie łapie zadyszek, nie zawiesza się. A15 Bionic to naprawdę mocna jednostka, która jest w stanie sprostać wielu czynnościom. Telefon przez większość czasu pozostaje praktycznie zimny, potrafi natomiast zrobić się nieco bardziej ciepły przy robieniu dużej ilości zdjęć pod rząd, czy graniu – nie są to jednak niepokojące temperatury.

Nie mam też zarzutów co do zarządzania pamięcią operacyjną. Mimo, iż mamy tutaj “tylko” 6 GB pamięci RAM, system iOS na tyle dobrze nią zarządza, że aplikacje potrafią leżeć w pamięci przez cały dzień. Nie raz zdarzało się, że jakaś aplikacja uruchomiona przeze mnie rano, jeszcze późnym wieczorem odpalała się w miejscu, w którym zostawiłem ją rano.

Bateria i ładowanie

iPhone 13 Pro został wyposażony w baterię o pojemności 3095 mAh. I tutaj ponownie – jak w przypadku pamięci RAM – można powiedzieć, że na papierze to mało, jednak optymalizacja iOS znów bierze górę nad danymi sctricte papierowymi. Telefonu używam bardzo różnie, czasami zdarzają się intensywne dni, a czasami takie, w które po smartfon sięgam rzadko. Nie można więc powiedzieć, że jest on jakoś nad wyraz katowany.

Przez zdecydowaną większość czasu iPhone 13 Pro nie daje mi się rozładować w ciągu jednego dnia. Zwykle jest to spokojnie ponad doba normalnego użytkowania. Gdy mocniej go dociśniemy, korzystając z LTE, 13 Pro i tak wytrzyma od rana do późnego wieczora. Czasy na ekranie (screen on time) wynoszą około 5-6 godzin, gdy korzystam dużo z LTE i 7-9 godzin, gdy więcej czasu używam telefonu z WiFi.

Oprócz ładowania przewodowego z mocą 23 W, jest także indukcyjne (7.5W) i przy pomocy MagSafe z mocą 15W. Ja polubiłem się MagSafe i w zasadzie już tylko w taki sposób ładuję swojego 13 Pro. Oczywiście w tym miejscu, można by krytykować, że nie zastosowano znacznie szybszego ładowania. Jednak, czy ja osobiście odczuwam jego brak? Nie, w zupełności wystarcza mi 50% w 30 minut, choć to oczywiście moje subiektywne zdanie. Zapewne znajdzie się wiele osób, które ponarzeka na to.

Łączność

Na pokładzie iPhone 13 Pro nie zabrakło wszystkich potrzebnych modułów łączności. Mamy zatem do dyspozycji WiFi 6, Bluetooth 5.0 i sieć piątej generacji. Warto wspomnieć, że na ten moment 13 Pro nie obsługuje 5G w sieci Plus. U innych operatorów działa ono, oczywiście pod warunkiem bycia zasięgu 5G i posiadania odpowiedniej taryfy. Na pokładzie jest też eSIM. Od początku użytkowaniaie miałem ani razu żadnych problemów z WiFi, czy Bluetooth. Odnoszę jednak wrażenie, że czasami 13 Pro nieco słabiej “łapie” zasięg. W miejscach, gdzie inne telefony z tą samą kartą SIM “łapią” 3-4 kreski, 13 Pro potrafi wskazywać dwie. Nie jest to jednak nagminne, a sporadyczne.

System operacyjny

Nie będę wysilać się tutaj na opis całego systemu, bo rozdział ten zająłby więcej niż reszta tekstu. Skupmy się na samych wrażeniach z użytkowania. Jak już wspomniałem, wcześniej spędziłem długie lata na systemie Android, choć z różnymi nakładkami. Moja styczność z iOS była do tej pory znikoma. Przyznaję, że w pierwszych godzinach korzystania nieco błądziłem po interfejsie w poszukiwaniu niektórych rzeczy, wydawały mi się one nieintuicyjnie poukrywane. Finalnie na stuprocentowe przyzwyczajenie i nauczenie się korzystania z iOS potrzebowałem 2-3 dni.

Teraz, po upływie tych już ponad trzech miesięcy z iOS korzysta mi się naprawdę dobrze. Jednak, żeby była jasność – nie, to nie jest system idealny. Właściwie w żadnym wypadku nie mogę powiedzieć, że ma jakąkolwiek wyższość nad Androidem (no może z wyjątkiem długości wsparcia). Legendy o absolutnej stabilności i bezawaryjność iOS’a też już dawno można włożyć między bajki. Wszakże Apple musiało łatać iOS 15 już parę dni po jego oficjalnym wyjściu – niech to też o czymś świadczy.

Nie zmienia to jednak faktu, że jest to system intuicyjny, choć pod pewnymi względami niezwykle upośledzony. Jednym z takich przykładów jest fakt, że wszystkie zdjęcia w galerii wrzucane są do jednego “worka”. Nie ma tutaj tak jak na Androidzie podziału na te zapisane z Facebooka, Messengera, zrzuty ekranu i osobno zdjęcia. Wszystko jest razem jako folder “ostatnie”, co potrafi niesamowicie irytować przy poszukiwaniu tego jednego konkretnego zdjęcia.

Biometria, czyli Face ID

Do tej pory na wszystkich swoich androidowych smartfonach korzystałem z czytnika linii papilarnych jako zabezpieczenia biometrycznego. Oczywiście w przypadku nowszych iPhone’ów (począwszy od X) mamy rozpoznawanie twarzy 3D, nazwane po prostu Face ID.

I tu muszę przyznać szczerze, że faktycznie na początku odruchowo kładłem palec na ekran w miejsce, gdzie w poprzedniku miałem czytnik linii. Po kilku dniach nabrałem przyzwyczajenia i używanie Face ID nie stanowi dla mnie problemu. Telefon szybko rozpoznaje twarz, niezależnie od tego, czy jest ciemno. Mimo wszystko miło by było, gdyby jako alternatywa był czytnik linii papilarnych, na przykład w przycisku zasilania, jak jest to w nowym iPad Air. Zawsze lepiej mieć wybór, po prostu.

Aparat – przykładowe zdjęcia

Podobnie jak w przypadku systemu, daruję sobie długie i zawiłe opisy, bo i tak zrobił to już każdy. Szersze omówienie możliwości aparatu iPhone’a 13 Pro znajdziecie między innymi w recenzji Roberta. Z obowiązku wspomnę tylko, że do dyspozycji mamy trzy matryce o rozdzielczości 12 MP – z obiektywami szerokokątnym, ultraszerokokątnym i teleobiektyw z 3-krotnym zbliżeniem optycznym. Poniżej trochę przykładowych, wykonanych przeze mnie zdjęć.


Szeroki kąt, tryb nocny


Podsumowanie

Kwartał z iPhone 13 Pro to czas, który upłynął mi dobrze. Kupując go miałem z tyłu głowy obawy, czy aby na pewno się polubimy i czy iPhone będzie moim głównym telefonem na dłużej. Cóż, wiele wskazuje na to, że tak. Czy zamierzam wrócić do Androida? Na ten moment nie. Sam iPhone zdecydowanie nie jest smartfonem idealnym, ale dużo więcej zyskuje w ekosystemie.

Niedługo po zakupie iPhone’a zaopatrzyłem się w Apple Watch, z którym także się polubiłem. W żadnym wypadku nie oznacza to jednak, że gloryfikuję Apple i nigdy więcej nie tknę żadnego innego sprzętu. Wciąż nierzadko sięgam po staruszka P30 Pro, szczególnie wtedy, gdy testuję jakieś słuchawki z kodekiem LDAC, którego na iPhone próżno szukać.

Jakimi zaletami iPhone 13 Pro wykazał się podczas tych trzech miesięcy? To przede wszystkim nienaganna szybkość działania, bardzo dobra bateria i świetny, flagowy aparat. Nie mogę nie wspomnieć też o ekranie, który nie zawodzi zarówno pod kątem adaptacyjnego odświeżania, jak i jasności oraz kolorystyki. Na pochwałę zasługują też rewelacyjne głośniki stereo.

Co poszło nie tak? Szkoda, że nie mamy większego zoomu optycznego – konkurencja ma już teleobiektywy ze zbliżeniem 5x i 10x. Notch mimo, że na co dzień aż tak nie przeszkadza, to jest przestarzały i po prostu nie przystoi smartfonowi ze schyłku roku 2021. Mogłoby też pojawić się dużo szybsze ładowanie, bo konkurencja nierzadko oferuje kilkukrotnie większą moc. Brakuje always on display, tym bardziej, że przy matrycy LTPO mógłby być zaimplementowany.

Dla kogo jest iPhone 13 Pro?

Coraz więcej osób z jakimi się stykam próbuje przesiadki z Androida na iOS. Pewnie część robi to z powodów, jakie opisałem na wstępie. Ale sądzę, że nie bez znaczenia jest też fakt, że Apple wreszcie zaczęło doganiać konkurencję, choć pod pewnymi względami nadal są o kroczek z tyłu. iPhone 13 Pro to bardzo kompletny flagowiec, ale wciąż nie idealny. Jest mocną propozycją dla tych, którzy już dawno chcieli iPhone’a, ale poprzednie były dla nich zbyt zacofane.

Jednak umówmy się, nie każdy jest w stanie wydać ponad 5 tysięcy na telefon i nie każdy potrzebuje modelu “Pro”. Zwykła trzynastka wciąż będzie dobrym wyborem, choć brak w niej między innymi ekranu 120 Hz i teleobiektywu. iPhone 13 Pro to po prostu wybór najmniej kompromisowy, a iPhone 13 to bardziej podstawowa, ale nadal dobra – i o tysiąc tańsza – propozycja.

Jakub Kordasiński Administrator
Geek, miłośnik wszelkich nowinek technologicznych i fan dobrego audio.
follow me
×
Jakub Kordasiński Administrator
Geek, miłośnik wszelkich nowinek technologicznych i fan dobrego audio.
Latest Posts

Comment here